niedziela, 23 stycznia 2011

Dla każdego coś dobrego :)

 Dzisiejszy wpis będzie o kursach, w jakich udało mi się uczestniczyć, od momentu, gdy zaczęła się moja "słodka przygoda".
 Jak już wcześniej wspomniałam, pierwszy był kurs na 3piętrowe ciasto weselne. Było ono pokryte warstwą marcepanową, a następnie masą cukrową. Oryginalny projekt był nieco inny od mojego. Nie chciałam jednolitego białego ciasta z ozdobami w tym samym kolorze, wolałam zestawienie bieli, czerwieni i czerni. Może jest to dość odważna kombinacja barw, jak na ciasto weselne, jednak uważam że ostatecznie całkiem trafiona i przyjemna dla oka.




  Nie jestem też zwolenniczką symetrii, stąd moja zabawa wstążkami (kolor, grubość) oraz off-centre rozmieszczenie kwiatów. Kurs ten odbyłam pod czujnym okiem mojego szefa/nauczyciela - Paula Bradforda. Po jego zakończeniu oboje przyznaliśmy, że efekt końcowy mojej pracy był wielce satysfakcjonujący.
 Kilka miesięcy później przyszła pora spróbować czegoś nowego. Tym razem ponownie w towarzystwie Paula B. robiłam kwiaty. Była to niewielka kompozycja, z pojedynczą różą w centrum. Jej uzupełnienie stanowiły lilie oraz niewielkie małe białe kwiatuszki, coś w rodzaju gipsówki.



 Przyznam otwarcie, że aby zajmować się tą dziedziną słodkiej sztuki, trzeba mieć bardzo wprawne palce oraz nieskończone morze cierpliwości. Mimo iż od tamtej pory zrobiłam już wiele cukrowych lilii, róż oraz innych kwiatów, wiem że przede mną długa droga. Jako ogrodnik z wykształcenia nie zamierzam jednak rezygnować :)
 Następnie do naszego małego miasteczka przyjechała Lorraine McKay. Jest ona bliską przyjaciółką Debbie Brown, która z kolei jest dla mnie najdoskonalszym wzorem do naśladowania! Obie panie mają bardzo podobny styl i specjalizują się w robieniu figurek. Lorraine na temat swoich zajęć wybrała postać misia z dziewczynką przebraną w strój niedźwiadka. Myślicie, że zrobienie kwiatów to trudna sztuka, to spróbujcie stworzyć coś takiego:


  Mnie się udało chyba nie najgorzej, miałam jednak świetną nauczycielkę oraz mnóstwo czasu. Od tamtej pory nie podchodzę do tematu figurek z takim przerażeniem czy dystansem, jak jeszcze niedawno. Chyba udowodniłam samej sobie, że jak tylko mocno się postaram i uwierzę w siebie, to mogę stworzyć coś niezwykłego!
 Kolejny miesiąc, a ja postanowiłam spróbować znów czegoś innego. Ponownie znalazłam się w klasie Paula, gdzie mieliśmy zrobić ciasto - torebkę, jego pomysłu. Jak zawsze poszłam nieco dalej i stworzyłam swój własny design.


Był to bardzo mile spędzony dzień, chyba mogę też stwierdzić, że całkiem owocny. Mój szef był na tyle zadowolony z efektu końcowego mojej pracy, że po raz kolejny umieścił ciasto mojego pomysłu w ofercie swojej firmy.
 Jakiś czas później stawiłam czoła czemuś innemu - słoń 3D. Było ciężko. Raz jeszcze były to warsztaty prowadzone przez mojego szefa, jednak bardziej zaawansowane. Naturalnie robiłam już wcześniej misie oraz torebki 3D z ciasta, ale słoń to było coś zupełnie innego. A oto co udało mi się stworzyć:


  Od tamtego kursu wykonałam już tygrysy, świnki, konia itp, ale o tym opowiem Wam w innym czasie :)
  Ostatni kurs na jakim byłam odbył się w grudniu ubiegłego roku. Miałam zaszczyt brać udział w zajęciach Maisie Parrish. Jest to dla mnie po Debbie Brown kolejna kultowa postać tego słodkiego świadka. Był to niezmiernie barwny i ciekawy dzień, jak sama zresztą Maisie. Odtworzyliśmy jedno z bardziej znanych jej ciast "Hippo in the bath ".



  Przez tych kilka godzin spędzonych w jej towarzystwie, nabrałam pewności siebie i chyba po raz kolejny zakochałam się w tym co robię!
 Obecnie staram się o miejsce w warsztatach samej Debbie Brown, która przyjeżdża w lutym do naszej szkoły. Ukończenie jej kursu oraz poznanie pani Brown, a także możliwość obserwowania jej podczas pracy, byłoby niczym najpiękniejszy prezent dany mi od losu na zakończenie mojej szkockiej przygody (w marcu będę już w Polsce). Jeżeli tylko uda mi się dobić swego, dam Wam znać. Trzymajcie proszę kciuki, Agata.

7 komentarzy:

  1. kochana poraz kolejny zbieram szczękę z podłogi!:) to co robisz i jak o tym opowiadasz jest na prawdę wyjątkowe, no a te figurki- przeurocze:) bardzo się cieszę, ze możesz robić w życiu to, co kochasz! trzymam kciuki Agatko:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochanie jak zawsze mogę tylko powiedzieć,że nigdy nie wątpiłam w Ciebie i Twoje umiejętności.Mimo, iż znam Toją "twórczość" za każdym razem nie mogę wyjść z podziwu. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj:)
    jak zobaczylam te ciasta, to normalnie prawie pozarlam monitor :-P
    Mniammmm
    Emilia
    PS. Robienie takich cudeniek, to musi byc niezwykla frajda:)

    OdpowiedzUsuń
  4. moja przyjaciółka pokazała Twoją stronę w pracy! Wzbudziła wielkie zainteresowanie i pytania o kontakt :)
    Także wracaj szybko do Polski :D
    Kamila

    OdpowiedzUsuń
  5. Talent masz....to trzeba przyznać :)
    Teraz pozostaje tylko życzyć powodzenia w dalszej pracy....
    pracy np. w Skierniewicach..... ;D
    W przyszłości chętnie zamówiłabym tort ślubny u Ciebie...
    Tak więc czekam na jakieś reklamówki i ogłoszenia ;)

    Mieszkanka Skierniewic

    OdpowiedzUsuń
  6. Serdecznie dziękuję za przychylne słowa :) Obecnie praca wre i już niebawem śliczne i pachnące nowością ulotki i wizytówki ujrzą światło dzienne ..... Gorąco zapraszam, Agata.

    OdpowiedzUsuń
  7. ten tort z bordowymi kaliami powalił mnie na kolana, ja pewnie w życiu nie zrobię tak równego i perfekcyjnego, ale u mnie muszę uczyć się sama brak szkoleń

    OdpowiedzUsuń